Zawsze chciałam mieć starszego brata - a jestem najstarszą siostrą, co jak przypuszczam wszystko tłumaczy. Wydawało mi się, a mój mąż to potwierdza, że dobrze jest być najmłodszym, i marzyłam o takim odpowiedzialnym, sensownym starszym bracie.
Oczywiście, jak już człowiek dorośnie, to te potrzeby powoli się rozmywają i na przykład swojego młodszego brata nie zamieniłabym na cały szwadron starszych, ale z tego wszystkiego pozostał mi cichy sentyment do instytucji starszego brata oraz bezustanne ataki empatii wobec innych najstarszych w rodzeństwie.
Z tego też powodu od początku obserwowałam Karolla pod tym kątem i zastanawiałam się, jak sobie poradzi z młodszym rodzeństwem, i jak mu z tym będzie w ogóle. Karol jest spokojnym dzieckiem, raczej obserwatorem niż uczestnikiem (jak i jego rodzice zresztą), zdolnym do refleksji i spokojnej oceny sytuacji. Obawiałam się więc nie tyle skakania Kubie po brzuszku i wyrzucania go z łóżeczka (choć tego też, w końcu mój starszy syn ma niespełna dwa i pół roku), ile właśnie tego, że Karol będzie główkował i wyciągał niewłaściwe wnioski, a w konsekwencji obrażał się, rozpaczał albo strajkował.
Tymczasem jego reakcja na brata, jak dotąd nie ulegająca zmianom, rozbroiła mnie, wzruszyła i do teraz wzrusza i rozbraja.
Przygotowywaliśmy się skrzętnie (był i przywitalny prezent od dzidziusia, i różne zapewnienia i uspokojenia), ale spodziewaliśmy się różnych dramatów, a tymczasem po naszym powrocie ze szpitala Karol siadł z nami na łóżku i bardzo delikatnie pogłaskał braciszka po główce i przytulił. Poradziłam mu, żeby pogłaskał Kubę po policzku, bo mały to lubi - zrobił to nadal ostrożnie i z uwagą. Razem z moją mamą patrzyliśmy na to, co się działo ze wstrzymanymi oddechami - bo nam się zdawało, że to się zaraz skończy i Karol albo straci zainteresowanie, albo się rzuci zazdrośnie na nas. Miałby w końcu prawo do tego wszystkiego. Ale nie: i jak na razie ten pełen uwagi i delikatności stosunek do brata wcale mu nie przeszedł.
Nie znaczy to, że zrezygnował z refleksji, o nie.
- Och, mój ty najukochańszy na świecie chłopczyku! - zakrzyknęłam wczoraj z zachwytem, już nie pamiętam z jakiej okazji.
Moje starsze dziecko zmierzyło mnie dojrzałym spojrzeniem spod uniesionej brwi.
- A Kubuś? - spytało.
Na chwilę mnie zatkało, ale pospiesznie wyjaśniłam:
- Kubuś jest moim najukochańszym na świecie niemowlaczkiem.
Całe szczęście odpowiedź okazała się właściwa, bo Karollo wrócił do swoich zajęć, wyraźnie uspokojony, że sprawy są uporządkowane i nie odbywa się tutaj żaden szwindel.
A ja patrzę, jak zawzięcie pomaga przenosić i przytulać małego; jak w nocy łypie okiem pobłażliwie, wyrwany ze snu stanowczym rykiem i mamrocze: Dzidziuś płacze - pociesz go, mama; jak spokojnie czeka na swoją kolej, kiedy coś musimy zrobić przy Kubie. I jestem z niego taka dumna, i tak bardzo go chcę wspierać i utwierdzać w tym, jaki jest mądry i kochany.
Starszy brat.
4 komentarze:
Sama mam starszego brata, o sześć lat starszego i muszę powiedzieć, że instytucja starszego brata jest zdecydowanie przereklamowana. W tej chwili moje jedyne rozmowy z bratem ograniczają się do kłótni o dostęp do komputera i kto robi większy bajzel w pokoju (który dzielę z bratem, niestety :/). Podobno kiedy byliśmy mali, mój brat za rączkę mnie prowadził i w ogóle bardzo opiekuńczy był, ale ja tego nie pamiętam. W mojej pamięci zawsze funkcjonuje jako starszy, łzy brat, który się ze mnie wyśmiewa i różne figle, wcale nie śmieszne i nie sympatyczne, płata.
Za to zawsze chciałam mieć starszą siostrę, taką, z którą o babskich sprawach bym mogła pogadać, która by mi pożyczała ciuchy i kosmetyki i w ogóle była moją najlepszą przyjaciółką (a taką relację obserwowałam w rodzinie mojej bliskiej koleżanki).
Natomiast co do zachowania starszych braci w stosunku do młodszych sióstr kiedy są oni małymi dziećmi, to mnie też rozczulały takie sceny, jak opisana przez Ciebie, kiedy byłam we Francji i zajmowałam się dwójką małych Francuzów. To było słodkie, kiedy Sebastien, na przykład, miał wyjść ze mną, a Heloise zostać miała z mamą, przy czym Sebastien wychodził za drzwi, zatrzymywał się i pytał stanowczym głosem: "A gdzie Heloise? Ona musi iść z nami!" Albo kiedy Heloise uderzyła się i zaczęła płakać, Sebastien podchodził, przytulał i mówił coś w stylu "Już dobrze, nie płacz, chodź, pobawisz się ze mną w domino." Rozczulające.
pozdrawiam,
N.
rozumiem Twoja tesknote za instytucja starszego brata, tez jako najstarsza siostra tak mialam. Kolezanki bardzo sobie chwalily: starsi bracia przywozili im prezenty z wycieczek i kolonii letnich, a potem przyprowadzali do domu kolegow, co nastolatkom bardzo poszerzalo pole manewrow. Mam wiec nadzieje, ze jesli urodzi nam sie kiedys coreczka, Piotrus i Michas zachowaja sie godnie, jak na starszych braci z moich marzen przystalo.
A z nadziei krotkodystansowych to mam jedna: ze pogodne podejscie Karolka i Piotrusia do mlodego narybku takim pozostanie. Zanim zaczna sie czubic za jakis rok z okladem, bo nie wierze w bezkonfliktowe wspolzycie rodzenstwa (choc przez cale dziecinsrwo slyszalam od mamy, ze wszystkie dzieci dookola sa grzeczne, tylko my tak sie okropnie zachowujemy wzgledem siebie).
Ooo, zarówno chęć posiadania starszego brata, jak i empatię wobec osób najstarszych z rodzeństwa rozumiem doskonale.
A Karollo pięknie wywiązuje się z nowej roli. I jest przy tym rozczulający :)
Silene ciesz się tym , ciesz! Potem też będzie nieźle, aczkolwiek mogą zacząć się konflikty na tle zabawkowym - i to nie tyle o pożyczanie chodzi ile o "zużywanie" tychże. Bo mojemu dwulatkowi w łapakch wszystko się jakoś dziwnym trafem szybko psuje :)
Ja rodzeństwa nie mam i jak tak sobie patrzę na tych moich chłopaków jak w zgodzie budują pełen zakrętów tor dla kolejki to mi tak błogo :) I ostatnio nawet "maaamaaa a on mi..." nie słyszę, powoli sami zaczynają swoje konflikty kompromisami rozwiązywać.
Ale i tak podziwiam Karolka, bo to co czteroipółlatkowi idzie wytłumaczyć, dwuipółlatkowi już niekoniecznie :)
Prześlij komentarz