czwartek, 28 sierpnia 2008

Wyrzuceni za drzwi

- Horror normalnie - informuje smacznie tęgi Nastoletni Starszy Brat, nachylony nad dziurką od klucza. Ktoś nie wytrzymuje i ustawia się za nim w kolejce. Zza drzwi dobiega upiorny, choć stłumiony gwar i szum, kontrapunktowany okazjonalnymi okrzykami i - no, trudno, to było nie do uniknięcia - buczeniem i chlipaniem.
Siedzimy na idiotycznie niskich ławeczkach, w rękach mamy książki, komórki, gazety, a na twarzach całe spektrum emocji, od zaniepokojenia przez ciekawość aż po totalną nirwanę okularnika na wiklinowej ławeczce. Jest tu też Niewzruszona Siwa Dama o aparycji zawodowca; sympatyczna, nieśmiała blondynka; miła Angielka wspaniale mówiąca po polsku; małżeństwo o studenckim wyglądzie i nerwowych uśmiechach; Trzy Zaprzyjaźnione Laski oraz oczywiście ja.
Wszystkich nas wyrzucili za drzwi.
Oczywiście dobrze zrobili, ale przez to teraz nas zżera ciekawość, co też się dzieje w sali trzylatków odbywających Dni Adaptacyjne.
- Kamerkę by można założyć internetową - rzuca propozycję Wesoły Tatuś, któremu już kark zesztywniał od inwigilacji przez dziurkę od klucza.
- W trzy laptopy byśmy wszyscy mogli popatrzeć - ocenia fachowo Blond Pantera.
- Podobno w niektórych przedszkolach tak robili, i potem były awantury, że rodzice w pracy non stop siedzą na podglądzie przedszkola - dodaje Brzydsza Połowa Studenckiego Małżeństwa.
- No, ale człowiek by się jakoś mniej denerwował - zastanawia się Wesoły Tatuś. - He he, można by nawet interaktywne opcje wprowadzić.
- Przez internet dziecko pogłaskać - proponuje jedna z Lasek.
Po chwili konspirujemy i knujemy już na potęgę.
- Twarde holo tatusia by się mogło materializować.
- Jak Lord Vader, hi hi. Dzień dobry, ja do synka.
- Albo pagerem do przedszkolanek, żeby pogłaskały w naszym imieniu.
- Grę we flashu zrobić - kliknij na swoje dziecko w skłębionym tłumie.
- Z coraz trudniejszymi levlami. Biegałyby coraz szybciej, a jakby się pomyliło, to by się darły.
- Jak w realu.
- O... a czy to moje wyje?
- Nie, mama, to jakiś chłopczyk, blondasek - donosi Starszy Brat od drzwi. - O, a teraz taka w różowym dziewczynka. O, a teraz jedna pani śpiewa z dziećmi, a cztery przytulają tych zaryczanych. Rany, a teraz to już jest Wietnam.

Nie zdążyło jednak dojść do zupełnej masakry, bo już wkrótce przed naszymi cokolwiek oszołomionymi oczami przegalopowało stadko dzieci, zmierzających do dużej sali. Niektóre wyhamowywały jakby i rozglądały się za rodzicami, ale czy Karol? Nie. Kiwnął mi tylko łebkiem, upewniając się, że się nie zdematerializowałam i pognał przed siebie.
Dogoniłam go w połowie drogi.
- I jak, fajnie? - spytałam.
- Owszem, niezłe narzędzia - odpowiedział i wypruł do przodu.
- I jak Karol? - spytałam jedną z przedszkolanek.
- Świetnie sobie radzi - odparła. - Nie da się go tylko odciągnąć od warsztatu z narzędziami.
Może konstruował tę kamerkę albo co.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

I oby tak dalej - w sensie, że pępowinie już dziękujemy, a nie że ją przedłużamy :) tylko niestety czasem jest tak (przerobiłam ze żłobem), że na początku super ekstraordynaryjnie, a potem już nudy i rozdzierający płacz na pożegnanie co rano - po prostu zabawki się znudziły.

Anonimowy pisze...

warsztat z narzędziami rekwizytem niejednej notki! zapiski-tesciowej.blog.pl /wpadnij do mnie i zostaw komcia/

Ania pisze...

O Tubiś też był zachwycony na zajęciach adaptacyjnych - u nas jednodniowych. Dorwał się do garażu policyjnego i przepadł dla świata. Wrócił do niego gdy panie zawołały na herbatkę. Niestety ciasteczek nie przewidziano, więc po konsumpcji oddalił się ku dalszej eksploracji zabawek. Wszystko ładnie pięknie, nie może się przedszkola doczekać, a mnie od kilku godzin zaczął zjadać stres. Ewentualnie to ta pępowina odcina mi dostęp powietrza :)

Anonimowy pisze...

Panie w przedszkolu jeszcze nie wiedzą, że z Karollem czeka je wiele pobudzających przeżyć.
To tyle. Lecę do teściowej i strzelę jej komcia.

Anonimowy pisze...

NU?

Anonimowy pisze...

Egzekucja naszej pepowiny odciaga sie w czasie, bo przedskzole mialo byc gotowe na 2 listopada, a podobno ruszy dopiero w styczniu. Ale juz mam bóle brzucha na mysl, co sie bedzie dzialo... ze mna oczywiscie, bo Piotrus pewnie zniesie to duzo lepiej. FACECI.