środa, 15 października 2008

Melancholijna poro

Drgnienie w sercu z powodu jesieni - jej eksplozji kolorów, jej bizantyjsko-klimtowsko-prerafaelicko-irlandzkiej estetyki, jej katedralnej przestrzeni, czystości jej nieba, głębi jej powietrza, srebrzystości jej księżyców.
Właściwie to dobrze, że nie mam za bardzo kiedy się zachwycać za długo. Jesień to dla mnie pora, kiedy włącza się - po letnim dusznym otępieniu - umysł i duch, a one lubią brać górę nad realiami codzienności. No więc dobrze, że mam za dużo zajęć na zbyt długie zachłyśnięcie się jesienią.


Co za dużo, to niezdrowo; a nadmiar piękna prostą drogą prowadzi do marzycielstwa.
Mimo dość tłustego cielska
Była bardzo marzycielska
Odkąd przeczytałam ten dwuwiersz, naprawdę, w wieku lat pewnie około dziesięciu, już NIGDY nie pozwoliłam sobie na marzycielstwo bez domieszki autoironii :)

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ależ z tej Silene jest asekurantka, a nie żadna przekłuwaczka baloników...

Anonimowy pisze...

Well... ja też kocham jesień. Chociaż jakby się zastanowić, to kocham każdą porę roku :).
Ula

Anonimowy pisze...

Ha! Nie wiem, może znasz tę stronę. Ja bym cię tam widziała jako autorkę dzieł sprzedawanych :).
Ula
http://www.wylegarnia.pl/index.php

b.,zapiski pisze...

melancholijny porze, wróć

Zenza pisze...

autoironia jest ulubioną bronią marzycieli :)