czwartek, 16 listopada 2006

Seks małżeński

Żeby nie było wątpliwości, nie będzie tu żadnego narzekania. Jestem entuzjastką seksu małżeńskiego. Nie znam niczego lepszego. No, może seks małżeński i herbatkę.
Natomiast przyszła mi dzisiaj do głowy pewna myśl. Otóż prędzej czy później wszystkie, choćby najbardziej wyszukane formy wyż. wspom. seksu małż. przechodzą w jedną, nieodmienną pozycję: pozycję na myszkę.
Polega ona na tym, że:
1. usypia się dziecko,
2. wybiera nieskrzypiącą i stabilną powierzchnię,
3. a potem co chwila mówi się: "cśśśśś..."

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

...i tak przez trzydziesci do czterdziestu lat....

Anonimowy pisze...

...bo, jak wiadomo, pierwszą połowę zycia marnują nam rodzice, a druga połowę - dzieci...

Anonimowy pisze...

A na dodatek istnieje pewne biologiczne powiązanie pomiędzy seksem małżeńskim i tymi, którzy potem ten seks utrudniają ;)

Anonimowy pisze...

Silene - jesteś wspaniała! Ileż prawdy w tym jest. Ale jak w okolicy pojawi się drugi pokój, od razu można sobie życie uprzyjemnić. Nie tylko herbatką XD.

Anonimowy pisze...

doskonale :)))