....bowiem co zrobiłam godzinę temu, kiedy doszłam do wniosku, że na dwoje babka wróżyła, albo rzecz się roześpi, albo mam szanse na dramatyczne budzenie męża nad ranem w celu wspólnej randki na porodówce?
Oczywiście udałam się do łazienki z depilatorem i wypielęgnowałam sobie ze spokojem nogi. Ciekawe, jak na to zareaguje Przyszła Latorośl. Na razie się obraziło i cicho siedzi. Interesuje mnie głównie to, czy obraziło się na chwilę, czy do, powiedzmy, września?...
Ale i tak jestem z siebie zadowolona. Nie na darmo się czytało tego Winnetou przed chwilą :)
7 komentarzy:
osoba, której matka tuż przed porodem czytała opis ucieczki Scarlett i Melanii z płonącej Atlanty, musi mieć zimna krew.
Choć, moim zdaniem, jest nieco roztargniona.
Moja Mama w dniu porodu przejechała na rowerze dystans dzielący ją od domu do przystanku (jakieś trzy kilometry), następnie autobusem udała się do miasta powiatowego, gdzie znajdowała się porodówka, potem spokojnie zrbiła zakupy (nabyła między innym ręcznik, który potem służył mi przez parę ładnych lat), i spokojnie o godz. 15.00 zgłosiła się do szpitala. Ja urodziłam się po niecałych dwóch godzinach.
Za to w trzy lata później, niewiele brakowała, aby moja Siostra przyszła na świat w taksówce.
A cztery porody mojej rzeczonej Sistry to już zupełnie inna historia... :)
Pozdrawiam Ci serdecznie i trzymam kciuki.
I.
re Mama:Myślisz, że to roztargnienie to wywołane prenetalnym szokiem związanym z lekturami Matki? :D
Naleza Ci sie pochwały, okrzyki zachwytu oraz zazdrosci. Zeby sobie samodzielnie wydepilowac nogi, musialabym je odkrecic :)
re Chuda: Nnoo... wymagało to gimnastyki, dużej pomocy ze strony wanny oraz wykonywania póz dziwnych i bardzo dziwnych. Zdecydowanie jednak dodawała mi sił pamięć poprzedniego porodu, przed którym umówiłam się z pedicurzystką, a po pedicure miałam sobie właśnie jeszcze ujedwabnić nogi. Niestety, umówiłam się na 11 maja, a jakby tego samego dnia urodził się Karol i jedyne co zdążyłam zrobić, to pozacinać się żyletką :)
ja tez mam ujedwabnianie nog w planie, ale wciaz mi sie wydaje, ze mam jeszcze tyyyyyyle czasu i na pewno zdaze ;) apropo lektur okołoporodowych: w szpitalu, z Piotrusiem u piersi, czytalam Akunina, trup słał się gęsto, nieszczesny Fandorin dostawal ostro w kosc (jak mozna tak doswiadczas swojego glonego bohatera, niepojete!) i wciaz sie zastanawiam, czy dziecko wyssalo z moim mlekiem pociąg do zbrodni czy umiłowanie sprawiedliwosci.
Ja w krytycznym momencie zrobilam TO SAMO!!! Nie ma nic gorszego niz ogladac wlasne pajeczo wlochate nogi wiszace na wysokosci wzroku wszystkich obecnych wokol! Jestem za depilacja prenatalna. A, i jeszcze poszlam zamrozic rybe po grecku, zeby sie nie zepsula. W zyciu nie podjelam lepszej decyzji. Po przyjezdzie ze szpitala mialam gotowy obiad do rozmrozenia.
Prześlij komentarz