czwartek, 4 października 2007

W rękawiczkach

Rozglądam się ja po scenie politycznej, rozglądam nerwowo i - jasny gwint - nie mam na kogo głosować w nadchodzącym wydarzeniu medialnym. Tant pis, że się tak wyrażę.
PiS odpada absolutnie - poza wszystkim już sobie porządzili ostatnio, to kolej na kogo innego. Nie mają też poczucia humoru, a za to mają Ziobrę, a ja go znieść nie mogę, no tak mam, że jak go widzę to mnie ogarnia smutek i zniechęcenie; i chęć pisania smutnych powieści politycznych.
PO wydaje mi się znowuż istnieć tylko w telewizji; no jak ja mam głosować na coś, co podejrzewam, że nie istnieje naprawdę? Jakoś mi się tak zakodowało, że są dyżurnym gabinetem cieni i nie bardzo wierzę, że realna władza by się do nich przykleiła.
Co do LiD, jest jednak za bardzo na lewo od mojej ściany, bo ja jestem niedobra i zupełnie niewrażliwa społecznie, a poza tym węszę w tym jakiś taki lewicowy AWS.
Koalicja, w jaką weszła UPR, też mnie raczej zdemobilizowała wyborczo; a nadawaliby się ze względu na bezlitosne poglądy gospodarcze, odpowiadające mojej krwiożerczej naturze. Niestety, koalicja przypomina mi potrawę jednogarnkową zrobioną z bigosu, risotta i paelli mniej więcej.
Partia Kobiet odpada. No nie, no odpada, naprawdę. Nie będę się rozbierać dla idei, nawet za dyktą.
I tak sobie wędruję przez spektrum, i już zupełnie serio zaczynam się niepokoić. Nagłośniona w Wyborczej akcja głosowania w rękawiczkach okazuje się w moim przypadku niewystarczająca, bo ja już nawet nie wiem, komu bardziej chciałabym dać odpór. A właściwie inaczej - nie bardzo wiem, komu nie chciałabym dać odporu. Najchętniej uznałabym za wybitnie podejrzaną każdą osobę, która się w ogóle wybiera do polityki.
To w czym ja mam iść głosować, w kombinezonie azbestowym? W gigantycznej prezerwatywie, jak w "Nagiej broni"? W worku pokutnym?...

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

nie bardzo rozumiem co masz na mysli piszac, ze PO nie istnieje naprawde, za tylko w telewizji. za za malo PO-wcow w lokalnych wladzach? partia nie tworzy zwartej calosci?

Anonimowy pisze...

pokutowac to bedziemy zbiorowo po wyborach, wiec worek zachowaj na pozniej...

Anonimowy pisze...

Ach, zawsze można jeszcze poczuć nagłą miłość do PSL - coraz częściej spotykam się z tą opcją i to u ludzi doskonale świadomych, że raczej nie podpadają pod elektorat tegoż ugrupowania (bo przecież PSL KRUSu nie ruszy, nie mówiąc o podatkach dla rolników). Tak procentuje taktyka Pawlaka, który konsekwentnie kreuje się na męża stanu i ostoję normalności.
Wracając do wyborów, to dla mnie dużym zgryzem jest to, że po kilkunastu latach nadal nie dorobiliśmy się przejrzystej sceny politycznej. I nadal podział biegnie po linii post-PZPR i post-Solidarność. Z czysto ludzkiego punktu widzenia to zrozumiałe, bo trudno wymagać od człowieka, żeby stawał w poprzek własnej biografii dla jakichś niejasnych wartości typu stabilność polityczna. Z drugiej strony, to bardzo męczące, zwłaszcza dla takiego młodego wyborcy jak ja. Już mniejsza o Samoobronę, która zdążyła być na lewicy, na prawicy i znów na lewicy - bo to czystej wody populizm. Ale dlaczego nasza prawa noga promuje państwo opiekuńcze, a lewa prezentuje liberalne ciągoty (obecnie nieco zakamuflowane, bo liberałowie ponoć wyżerają narodowi szynkę z lodówki)?
Tak czy inaczej, głosując, zawsze czuję się trochę jakbym po ciemku kupowała cytrusy. Chciał człowiek wybrać pomarańczę i dwie cytryny, a dostał sweetie i limonki. Ostatnio czytałam sobie artykuł w największej zgodzie z autorem i nagle patrzę, a tam na dole podpis "Tomasz Wołek". I myślę sobie, że skoro zgadzam się z Wołkiem, to wszystko jest możliwe. I to, że Wałęsa jest sercem za Pawlakiem, i to, że Miller robi z siebie ofiarę postkomunistów, i to, że Niesiołowski reprezentuje partię centrum...
A na wybory i tak popełznę. Komuś się postawi ten krzyżyk. Nawet w kostiumie kąpielowym.
(Pardon, że się tak rozpisałam, ale wyszło ze mnie moje zwierzę polityczne :))

Anonimowy pisze...

Na kogokolwiek byleby nie na PiS. A niepójście na wybory, niestety, równa się oddaniu głosu na tych małych.... (wykropkuje, bo mnie zamkną :/)

Anonimowy pisze...

A ja postawie na kobiety. Baby od pokolen radza sobie w Polsce doskonale, gdy trzeba zastapic mezczyzn. Sa prorodzinne, zdroworozsadkowe, gdy chodzi o dzieci, pragmatyczne, gdy chodzi o prace i zdrowie i lubia czynic dobro oraz pochylac sie nad potrzebujacymi. Te w Partii Kobiet sa wyksztalcone, maja jaja (przyslowiowe) i sa o niebo bardziej estetyczne niz kazdy spuchniety ryj, damski czy meski, w kazdej z partii obecnych w sejmie dotad. Poza tym, to jest partia wyksztalciuchow, z ktorymi sie utozsamiam, wkurzonych panujaca dotad bezczelnoscia, bezholowiem i "rwactwem" do siebie, a ja z tym wkurzeniem utozsamiam sie rowniez. Skreslanie ich z powodu nagosci i dykty, Silene, wydaje mi sie niegodne Twego wycwiczonego umyslu - wybacz. A jesli Polki nie zaglosuja na Partie Kobiet, to fajni chlopcy, ktorzy zawsze wszystko wiedza i robia lepiej, nie zrobia tego rowniez. Mam nadzieje, ze PK dotyczyc bedzie "efekt Ciccioliny", czyli ze zaglosuja na nie wszyscy ci, ktorzy oddaliby glos niewazny lub wyrzucili kartki do smieci - i ze baby dostana sie do sejmu w znaczecej sile. A Ty, cokolwiek na siebie zalozysz, mam nadzieje, ze pojdziesz na wybory - bo dopiero niegodne czlowieka myslacego to jest pozostanie w domu!

Anonimowy pisze...

Jako że wychodzi na to, że żartowanie sobie z polityki nie jest chyba rzeczą naturalną (skoro moich drwin nie interpretujecie jako takich, coś musi być na rzeczy) - wyjaśniam, że moje charakterystyki partii były
Żartobliwe
Ironiczne

I ja oczywiście mogę się całkiem serio wypowiedzieć, dlaczego nie zagłosuję na Partię Kobiet, albo dlaczego się obawiam o realne możliwości zadziałania ze strony PO, ale myślałam, że jedna czy dwie metafory politykom nie zaszkodzą :)

Oczywiście, na żądanie chętnie zreferuję co trzeba.

Anonimowy pisze...

Referuj, kobieto :)))

S. pisze...

Ach, jeszcze Ann: No więc ja wiem, żeś Ty polityczny zwierz, bo Twoja notka mnie zainspirowała do własnej wypowiedzi. Za co zapomniałam podziękować.
A co do PSL - ostatnio mnóstwo słyszę takich głosów, rozważał też PSL Żakowski w Polityce tydzień temu, i - co mnie już zupełnie rozłożyło - niezależnie od siebie moja Mama i Mąż. Oboje absolutnie nie ludowi :) Znaczy wyborca zdesperowany :)

Anonimowy pisze...

o, nie, psl odpada: nie beda prywatyzowac słuzby zdrowia!

Anonimowy pisze...

s., ja do Ciebie:
na PSL nie bede glosowac, bo nie chce zmarnowac glosu, ale nie dlatego, ze nie chca prywatyzowac sluzby zdrowia ! Jeszcze zaden przytomny kraj sluzby zdrowia nie sprywatyzowal.
A jak Anglicy zabrali sie za prywatyzowanie kolei po kawalku, i sprzedali pelno linii prywatnemu, to mielismy katastrofe na dworcu Paddington.
Zas w Ameryce, gdzie sluzba zdrowia zasadniczo jest prywatna, czterdziesci milionow ludzi nie ma zadnego ubezpieczenia medycznego.
Zatem prywatyzacja sluzby zdrowia jest bardzo dobra, ale dla firm ubezpieczeniowych i samych lekarzy, a i to nie wszystkich.
Dla pacjentow zas - kiepski to interes.
Olgo, pozdrowienia.

Anonimowy pisze...

będę głosować anty czyli na PSL... jedyna alternatywa niestety