środa, 16 września 2009

Rozmowy z dziećmi

Nierzadko się spotykam z, delikatnie mówiąc, niezrozumieniem, kiedy rozmawiam z dziećmi normalnym językiem, może nieco mniej ozdobnym i delikatnie uproszczonym, objaśniając w przypisach trudniejsze terminy. Już mi zarzucano (kobiety, oczywiście), że dzieciom dzieciństwo odbieram, że do dziecka trzeba mówić brum brum zamiast samochód, że będą mieli emocjonalne niedobory i tak dalej. Hihi.
Mnie się tam zdaje, że jeśli ich przytulam, całuję, mówię, że ich kocham, czytam im, rozmawiam i mówię do nich używając, owszem, czułych słówek, to wystarczy. No i jak świat światem, od mówienia, powiedzmy, że rana to ziaziu - boleć nie przestaje, a prędzej czy później będzie się musiało dziecko dowiedzieć, że to jednak uraz, stłuczenie, rozbite kolano, skaleczenie. Albo i co gorszego.
Ostatecznie przekonała mnie zaś prosta rzecz: rozmowa z dzieckiem. Rozmowy. Setki rozmów.
Nota bene: Karol, co oczywiste, jest zupełnie innym dzieckiem, niż Kuba. Zawsze mnie zdumiewa, że tak się to ułożyło: w ciąży z Karolem byłam w skowronkach - aktywna, radosna - a w ciąży z Kubą - zmęczona, na lekach, kątem u Rodziców, z nieobecnym i zabieganym do upadłego Mężem. A tymczasem Karol jest bardziej refleksyjny, emocjonalny, czasem wręcz zamknięty w sobie, a Kuba - śmiały, stanowczy, czuły, otwarty. Przynajmniej jak na razie, bo wiadomo - do dorosłości jeszcze im się pewnie z pięć razy poprzekręca. Natomiast jedno jest pewne: obaj są niegłupi i obaj - ciekawi świata.
No i Karol przed zaśnięciem lubi słuchać - nie, nie bajek, bo one mu wieczorem za bardzo działają na wyobraźnię, często się boi. Karol każe sobie opowiadać ukochaną historyjkę o Newtonie, który siedział pod jabłonią (co z tego, że to legenda). Prosi o wyjaśnienia w sprawie Unii Europejskiej, chce wiedzieć, co jest w ślinie, pyta, czy na wojnie umierają tylko żołnierze (moje wyjaśnienia przyjął, co mnie zaskoczyło, nie z przerażeniem, tylko z wyraźnym niesmakiem), dopytuje o środki ochrony roślin, chce wiedzieć, czy jest jedna religia czy więcej i co na to Pan Bóg, docieka o co chodzi z parlamentaryzmem, a na koniec prosi o śpiewanie kołysanek :).
Oczywiście nie jest tak, że w ten sposób to formułuje, ale nie zmienia to faktu, że od najwcześniejszych lat tak on właśnie kombinuje, chcę czy nie chcę, bo przecież oczy ma, dorosłych naokoło też, świat cały...
Kuba zaczyna kombinować równie dogłębnie.
No i co, i jak ja bym miała im udzielać odpowiedzi, gdybym miała do dyspozycji słownictwo "dziecinne"?
Źli ludzie robią bum bum z rurki nie tylko tam gdzie się umówili, że będą robić bum bum, ale przy okazji robią ziaziu innym ludziom, którzy mówią ojojoj?
Bozia jest w kościółku świętego Klemensa i świętego Sebastiana na ołtarzu, jak robią dzyń dzyń na mszy?
Niedobre robaczki zjadają wisienki i trzeba im zrobić ziaziu? Nie, chwilkę, to miało być o parlamencie :)

Całe szczęście można prosto, ale po polsku, bo przy takich tematach bym nie zdzierżyła.
Na razie zaś z ciekawością czekam, jakie jeszcze nam wyjdą tematy w najbliższej przyszłości.
Gospodarka w Azji, silniki hybrydowe, skandale artystyczne?
Do licha - najwyższy czas na powtórki z wiedzy ogólnej.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Mam nadzieję Córeczko że ja nie byłem gorszy w swoim czasie.

Od dawna podziwiam polszczyznę Twoich dzieci. Z niezwykłym rozbawieniem słuchałem opowieści o wizycie Karola u okulisty i poszukiwaniu tablicy z obrazkami do badania wzroku u niego. W oczekiwaniu na tablicę Karol znalazł jakiś napis i pyta swoją babcię " Babciu a co to jest spirometria". Nie wiem czy o tym słyszałaś?

Ojciec

Chuda pisze...

Bozia, brrrrrr. Tak nie cierpię tego słówka, że nauczyłam dzieci popularnej modlitwy w wersji "Do Ciebie BOŻE rączki podnoszę..."
Nie lubię traktowania dzieci jako istot głupszych. Trzeba się bardziej nakombinować, żeby dopasowac wyjaśnienia do ich możliwości pojmowania świata, ale potwierdzam z całą mocą, że MOŻNA to robić NORMALNYMI słowami.
Ściskam Cię mocno!

Kasik pisze...

I jeszcze to seplenienie do dzieci brrr nie znoszę jak mi ktoś do potomka zaczyna tak.

Unknown pisze...

Wpis ofkors mądry, ale tym razem najlepsze jest to, co napisał Ojciec :).

Ula

asienka pisze...

Ola (to nie tak sie mówi do dzieców jak ty to napisałaś!!)
Źli ludzie robią bum bum z rurki nie tylko tam gdzie się umówili, że będą robić bum bum, ale przy okazji robią ziaziu innym ludziom, którzy mówią ojojoj?
Bozia jest w kościółku świętego Klemensa i świętego Sebastiana na ołtarzu, jak robią dzyń dzyń na mszy?
Niedobre robaczki zjadają wisienki i trzeba im zrobić ziaziu? Nie, chwilkę, to miało być o parlamencie :)
tylko tak :
Źli ludzie lobiom bum bum z lulki ( albo patycka) nie tylko tam gdzie się umówili, ze bendom lobić bum bum, ale pzy okazji lobiom ziaziu innym ludziom, któzy mówią ojojoj?
Bozia jest w kościółku świętego Klemensa i świętego Sebastiana na ołtazu, jak lobią dzyń dzyń na msy?
Niedoble lobacki zjadają wisienki (celesienki) i tzeba im zlobić ziaziu?


tfu tfu dobrze ze jest funkcja kopiuj bo bym nie dała rady tego talk sama napisać
tfutfu na psa urok i takich tam paskudnych bab co im tzeba ziaziu zlobić za tlaktowanie dzieci jak imbecyli


buziaczki

Anonimowy pisze...

dziecko też człowiek i po ludzku do niego trza godać :)
u mnie jakoś tak naturalnie się ułożyło, że normalnie do młodego mówimy i w domu i w otoczeniu rodzinnym.
taka przyszywana ciocia, która młodego z przedszkola odbiera mówiła do niego per niunio [co nas szokowąło na początku] i młodemu bardzo to odpowiadało, nawet sie przez pewien czas przedstawiał jako niunio. było to przyczynkiem do pomartwienia się czy czasami nie za oschli dla młodego jędruszka jesteśmy...ale nam przeszło to martwienie się ...a młodemu przeszedł etap niunia :)

korzyści z normalnego mówienia do dzieci są bezsprzeczne:
rodzic się nei wysila, żeby dziubdziać i brumbrumać
dziecko się osłuchuje i zaczyna myśleć normalnymi słowy

i pewnie dalej możnaby wymieniać

ja to nawet za bardzo się nie wysilam, żeby pojęcia dostosowywac do poziomu...może trochę...wychodzę z założenia, że bedzie się osłuchiwał, układał sobie w głowie a w razie czego pytał o wyjasnienia.

ostatnio pytał co to jest nota bene :)

problem mam z pojęciem dobrych i złych żołnierzy - opowiadałam mu na starówce warszawskiej o powstaniu, później o strzelaniu do ludzi i zabijaniu i że to złe jest
coś mu nie pasowało i drąży temat
czasami mam wrażenie że jestem za głupia aby dziecku swiat objaśniać

pozdrawiam serdecznie
dziękując za wpisy :)
agnieszka