piątek, 11 września 2009

Szu, szu, szu

Kuba zasnął, więc odkładam go ostrożnie na łóżeczko, przykrywam, całuję w głowę i uśmiecham się, zamykając drzwi małego pokoju.
A następnie szu, szu, szu - szybko i cicho, ale przede wszystkim szybko, siadam do stołu.
A następnie przyglądam się krytycznie, co też na tym stole się znajduje.
Podgrzana kawa z rana.
Książka założona klockiem lego.
Otwarty laptop.
Tacka z nożem i miska warzyw.
Stosik prania do poskładania.
Szycie.
Talerzyk z pomidorem i białym serem.
Lakier do paznokci.

I co jeszcze?
Nie mogę przestać się śmiać.
Ech, błogosławione chwile dziecięcych drzemek.
Szu, szu, szu.

1 komentarz:

b. pisze...

na pewno tylko czekałaś, żeby - szu, szu, szu - pomalować paznokcie