środa, 10 lutego 2010

Dzień dobry!

Co ja tu będę w literaturę owijała: urodził się mój siostrzeniec i jestem tak dumna z mojej siostry, że mi uszami paruje, pączki wypuszcza i ogólnie - no, nie mam słów.
Nie potrafię tego opisać. To trochę tak, jakbym sama miała dziecko, ale bez wszystkich tych początkowych rewolucji, jakie własne dzieci wnoszą w życie, i bez zmęczenia - sama przyjemność z nowego, maleńkiego chłopczyka. I może kolejna sposobność, żeby zobaczyć, jaką radością są dla mnie i byli od początku moi synkowie. Jego obecność między nami liczy się dopiero na godziny, a ja już nie mam wątpliwości, że jest w naszej rodzinie absolutnie niezbędny.
Gratuluję im i kocham, jak tylko potrafię.

4 komentarze:

b. pisze...

wszystko doskonale potrafisz, moja kochana!

Anonimowy pisze...

cud narodzin, cud odrodzenia, cuda...
cuda się zdarzają tylko trzeba w nie wierzyć :)
Kocham cię miłe słonko :)

niedzwiedz

Anonimowy pisze...

Gratulacje dla cioci !
Topolowka

Anonimowy pisze...

a jakie imię dostał siostrzeniec??