Źle mi się myśli, kiedy choruję, za to tendencje eskapistyczne zdecydowanie mi wówczas rozwijają się. Oglądam sobie z przyjemnością serial ("Doctor Who") i oto kolejny świat daje mi radosną alternatywną rzeczywistość.
Myślę sobie czasami, że mogłabym prawdopodobnie (a przynajmniej bym to poważnie rozważyła) przenieść się do wnętrza własnej głowy na amen i na zawsze (na przykład ładując niezbędne elementy w jakiś słoik podłączony gdzie trzeba i porzucając bez żalu pozostałe flaki). Nie wydaje mi się, żebym odniosła jakieś szkody. Przynajmniej teoretycznie, oczywiście, bo znając ludzkość tymi słoikami zaraz zacząłby bawić się jakiś polityk, ideolog czy inny uszczęśliwiacz - a ja nawet mając pazury do drapania i nogi do kopania nie mam ochoty się do takich zbliżać, a co dopiero jako byt w słoiku.
Dla kogoś, komu wartością najukochańszą jest Możliwość Odmowy Udziału, eskapizm jest oczywistym sposobem na życie. Zauważyłam już dawno, że nie mam absolutnie żadnego wpływu na tak zwany szerszy aspekt i jedyne, co być może uda mi się w życiu osiągnąć, to pozostawić nieco mniej beznadziejnym ten kawałek świata, do którego mogę sięgnąć ręką (podejrzewam, że to bardzo kobiecy punkt widzenia). To konstruktywne i realistyczne. Ale człowiek jednak tak ma, że chciałby gdzieś, coś, trochę bardziej i trochę prawdziwiej - a niemożność zrealizowania tego to pewne źródło frustracji i goryczy, jakie obserwuję w wielu, wielu bliskich mi, inteligentnych, twórczych ludziach. Rozumiem, że wielu ludzi znajduje w takiej sytuacji pocieszenie w wierze w życie wieczne - tymczasem mnie ten właśnie aspekt mojej wiary śmiertelnie przeraża.
Jedyne bezpieczne miejsce jest we własnej głowie.
6 komentarzy:
no to jutro do kosciola bezbozniku jeden :)
niedzwiedz :p
Pozwalam sobie nie zgadzać się z autorką w wielu sprawach.
Chcę poruszyć jedną. Uważam, że człowiek ma ogromny wpływ na świat wokół niego choć tego nie widać. Tyle że sprawy należy starać się odważać Boską miarą a nie swoją własną - to co dla człowieka może być mało istotne, np. przelotny uśmiech do przechodzącej osoby, może wpłynąć na losy świata.
PS. Trochę nie na temat: Odkryłem ostatnio o co może chodzić z tym uśmiechem bez kota. Przypomina mi to męski sposób patrzenia na kobiety. Wbrew temu co sądzą kobiety najbardziej istotne jest coś co nie ma wiele wspólnego z urodą. To coś może być oczywiście w bardzo pięknej kobiecie ale nie musi. Elementem tego czegoś jest uśmiech. I mnie zdarza się widzieć tylko przechodzące uśmiechy i nie bardzo dostrzegać do kogo należą.
Ojciec
Jestem autentycznie i bez ironii pełna podziwu dla tego, jak bardzo jesteś, Ojcze, romantykiem - romantykiem i idealistą, co być może w naszych czasach nie jest traktowane dostatecznie poważnie. Chciałabym - naprawdę bym chciała - móc myśleć w ten sposób. Sądzę jednak, że jako kobieta po prostu nie bardzo mam na to szansę. Zauważ, że przez fakt, iż to kobiety tak naprawdę biorą na siebie większość aktywności niebohaterskich, tępych, nudnych, szarych i nienagradzanych, bardzo szybko tracą jakiekolwiek złudzenia. Zanim powiesz, że mężczyznom nie jest łatwo - WIEM :) z drugiej strony jednak - ile masz w szpitalu pielęgniarek, a ilu pielęgniarzy?...
Dlatego właśnie tak ważne jest, żeby mieć w samej sobie (nie wiem, jak to działa u mężczyzn, więc się nie wypowiadam o Was) no więc, żeby mieć w sobie ten niepodbity przez codzienność świat, do którego można się uśmiechać - kto wie, może to właśnie te uśmiechy dostrzegasz na ulicy.
To taka strata, gdy ktoś Taki nie wierzy w siebie. Ja wiele wspólnych tematów tu widzę i wiele sama mam podobnych problemików. Choć co tu ukrywać, nie tę wrażliwość, nie tę superłatwość w conajmniej kilku dziedzinach (a to norma że jest okupione innymi)
I sądzę że wiem co piszę :) większej siły rażenia zatem
ej no, już wyzdrowiałaś!
Pozdrawiam z mojej własnej głowy, której zawartość znasz chyba lepiej, niż ktokolwiek inny na tym nieszczęsnym świecie.
Hope one day we'll wake up in T.A.R.D.I.S. Together. Amen.
Prześlij komentarz