piątek, 11 października 2013

Spokój

Od lat nie napisałam żadnego wiersza. Aż do teraz, i tak mnie to zdziwiło, że aż go sobie tu wkleję. Obiektywnie biorąc, nie jest jakiś szczególnie dobry, ale i nie jakiś kompletnie zawstydzająco żałosny, więc niech sobie wisi.
___________________

Pragnąc spokoju popełniamy poważny błąd:
nie precyzujemy, ile byśmy go chcieli.
W wytchnieniu są zarodniki opuszczenia.
Dać mu tylko szansę,
a zasnuje pleśnią nasze spowolnione dni. Spokój
przedawkowany
zmienia dom w Pompeje przywalone popiołem.
Spokój każe obwąchiwać widmowe poduszki i książki w poszukiwaniu nieobecnych,
nasłuchiwać skrzypienia nieistniejących desek,
sprężyn i drzwi.

Aseptyczny wiatr,
który dawniej pachniałby i wydymał firanki,
przesuwa bezgłośny pył,
i nasze żywe, wspólne przestrzenie
można teraz dzielić na kwadraty
sznurkiem, na którym kiedyś schły koszule.

2 komentarze:

b.,zapiski pisze...

kochana Silene, nie napisałabyś tego wiersza, gdybyś nie miała Domu

Unknown pisze...

Bardzo ładny wiersz.
Zgrabna biologiczna metafora i chyba najładniejsza pauza, jaką widziałam od dawna. Przerzutnia po słowie "spokój" jak najbardziej uzasadniona. Właściwie determinuje cały utwór. Dzięki niej przekonuję się, że spokój w nadmiarze tylko odbija się od pustych ścian i nie niesie ukojenia.
Dom jak Pompeje, to doprawdy smutny dom. Ponury i szary, w którym tylko ogląda się zgliszcza i wdycha zatęchłe powietrze.
Aseptyczny wiatr to także bardzo ładne i plastyczne wyrażenie. Aseptyczny, bo wyobcowany i samotniczy, chłodny i zdystansowany - nie taki, który dla zabawy porusza liście w koronach drzew lub czesze włosy.
Świetne jest także podkreślenie bezużyteczności sznurka do wieszania prania. Implikuje bezcelowość robienia prania, bo przecież nie ma komu prasować koszuli i nie ma komu odwieszać ich do szafy.
To takie niesamowite, kiedy ludzie w Internecie, choć nie mają twarzy, stają się odrobinę mniej anonimowi.
Pozdrawiam, Oliwia