czwartek, 10 maja 2007

Wszystkie rybki śpią w jeziorze

Niestety, piosenka ta, mająca niedobrą reputację, szalenie się spodobała mojemu dziecku. Ponieważ nie można - zapewniam - śpiewać dwadzieścia minut non stop jednej zwrotki (takie jest zamówienie społeczne) i nie oszaleć, śpiewam ją w rozmaitych wersjach i odmianach.
W sytuacji, kiedy Karol jest chętny do współpracy i zgadza się na zmiany w pierwszym wersie, rzecz jest prosta. Chwila poszukiwania wzrokiem inspiracji w wyposażeniu wnętrza i widokach za oknem i jedziemy:

Wszystkie rybki śpią w kałuży (tutaj stosowne siulalla la)
Bo w kałuży śpi się dłużej

Wszystkie rybki śpią w zmywarce
Jak je dorwę, zaraz skarcę

Wszystkie rybki śpią w szufladzie
Tam się dobrze do snu kładzie

Wszystkie rybki śpią w pianinie
Lecz im chyba szybko minie

Wszystkie rybki śpią na plaży
Słońce je tam w mig usmaży

...i tym podobne. To łatwe. Ale są chwile, kiedy w Karolu rodzi się purysta literacki i żąda nienaruszania miejsca spoczynku rybek. Wtedy trzeba się troszkę bardziej wysilić i oto, co na przykład zapamiętałam z dzisiejszej sesji:

Wszystkie rybki śpią w jeziorze...
... które leży w Interiorze
... co ja dziś na siebie włożę?
... co poznałam po kolorze
... mają tam wygodne łoże
... niestabilne tam podłoże
... jedna zaś uwodzi Dożę
... jedna rzeźbi nożem w korze
... odkryły tam węgla złoże
... tylko jedna kosi zboże
... przez internet zamów lożę
... a żaglówka fale orze
... tam hurysy tańczą hoże
... nic nie umiem, profesorze
... mogło być o wiele gorzej
... ja w mogile się ułożę
... zaśnij wreszcie, ty potworze...

Tego ostatniego już chyba nie usłyszał, hi hi hi.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

okrucieństwo tej kobiety jest nie do zniesienia przez domowników, którzy, aby sprostać wymaganiom podczas usypiania /ciszy/, muszą sobie kołdrami owijać głowy, żeby nie było słychać, jak wyją ze śmiechu...

Anonimowy pisze...

Chyle czoła przed Twoja pomyslowoscia! i wyje ze smiechu cichutko, bo nasz osobisty potwor spi :) Popisow wokalnych Piotrus ode mnie nie oczekuje (madre dziecko z wysokim poziomem instynktu samozachowawczego), ale przy czytaniu ksiazek dostaję lekkiego pomięszania, bo mlodziez domaga sie lektury wybranej strony bez konca. Chytre proby przewrocenia kartki koncza sie rykiem protestacyjnym, wiec jak Piotrus idzie do klockow, to szybko doczytuje dalsze losy baranka, ktorych Piotrus nie wydaje sie byc ciekaw, a ja i owszem :)

Anonimowy pisze...

Przypomnialo mi sie z czym kojarzy mi sie piosenka o rybkach: z Tytusem, Romkiem i Atomkiem. W jednym z tomow ktos spiewal kolysanke "Wszystkie rybki spia w jeziorze, tylko Tytus spac nie moze" :)

S. pisze...

do Chudej: Poniekąd masz szczęście, że się wykręciłaś od śpiewania - ja sobie niedawno policzyłam, że w ciągu doby na śpiewaniu spędzam minimum półtorej godziny dziennie. A ludzie się dziwią, że mam chroniczny kaszel :) Ja się tylko dziwię, że rodzina się jeszcze nie oflagowała.
A metoda Piotrusia na lekturę świadczy o umyśle wnikliwym i naukowym! :)

Magda pisze...

Wlasnie odkrylam te notke, i smieje sie jak glupia do ekranu, az lzy z oczu leca!
Pamietam, ze tez mielismy taki etap spiewania kolysanek, ze moj synek godzil sie sluchac tylko jedna i ta sama wkolo, i okazuje sie wtedy, ze trzy zwrotki "Ach spij, bo wlasnie" to stanowczo za malo, zeby dziecko zasnelo, ale do takiej perfekcji w wymyslaniu rymow nie doszlam ;-).
Etap minal, teraz juz nawet ulubionego "Lulajze Jezuniu " nie chce sluchac...
I jest mi lyso.
Pozdrawiam bardzo.

Anonimowy pisze...

Ufff... Właśnie przestałam się śmiać. Na szczęście moje dziecko akceptuje bez zastrzeżeń co ja tam mu śpiewam. Moja mama natomiast takiego szczęścia nie ma - łapka wnusia przy pierwszej próbie śpiewu ląduje na ustach babci i słychać kategoryczne "Ty nie śpiewaj!".