środa, 24 października 2007

Cała naprzód

Kupiliśmy sobie chustę do noszenia Jamesa Bonda, z niezrozumiałych względów nazywanego przez mojego Ojca Puchatkiem. Chustę tę lubię i ja, i James Bond. Bond - bo jest noszony, a to uwielbia bardziej niż jedzenie nawet, ja - bo mogę coś rękami robić.
No to robię. Dzisiaj zrobiłam zakupy tak monstrualne, że sama się ich troszkę przestraszyłam. Było tego półtora ciasno ułożonego marketowego koszyka. Wydałam na nie mnóstwo pieniędzy. I nie, nie sprawiło mi to przyjemności, raczej przeraziło. Kilka godzin, w czasie których trzeba rozsądnie zakupić dziesiątki rzeczy, to potwornie stresujący sposób spędzania czasu. Nie mamy chwilowo na stanie samochodu, bo mąż mój, jeżdżąc prawie na śpiąco z przemęczenia, skasował naszego opla. Musiałam zaangażować batalion babć, bo żadna nie powinna być narażana na dwóch moich synków naraz zbyt długo bez wsparcia. Od jutra nie będę też miała dostępu do internetu na jakiś czas - mam nadzieję, że jak najkrótszy. Ale wszystko to fraszka.
Bo jutro będziemy już mieszkać u siebie.
Ach.
Roboty będzie jeszcze od groma, ale co tam! Zawsze jest jakaś robota, a teraz przynajmniej mój Bohaterski Mąż nie będzie musiał za nią jeszcze jeździć, a ja będę na miejscu.
Wiecie co - szczęśliwa jestem.

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Świetnie, ze juz jutro! Gratulacje i wszystkiego dobrego w nowym miejscu, swoim miejscu.

Anonimowy pisze...

Ciesze sie bardzo razem z Toba, ze to juz :)) i niezupelnie bezinteresownie sie ciesze, bo pamietam o zaproszeniu w okolice piaskownicy, ktora postawisz w ogrodzie. W piaskownicy dziatwa, a my w cieniu na lezakach, saczac przez slomke napoje chlodzace... Byle do lata!

Anonimowy pisze...

Nnnno!
Super, gratuluję!
Wkrótce inspekcja

Anonimowy pisze...

szczęśliwa szczęściara, dodajmy

Anonimowy pisze...

te Matka Karmiąca odezwałabyś sie jakoś bo uż jestem ciekawa co słychać w Wieliczce - trochę wiem ale tylko hasłowo :) całuski przeogromniaste

Anonimowy pisze...

No, a jak jest w nowym domu?

Anonimowy pisze...

Olgo, brakuje mi ciebie w blogosferze. Caly ten czas od przeprowadzki wiorkujesz deski w nowym domu??? Na czworakach??? A moze Ty chora jestes, nie daj boze?
Napisz no cos z nowego domu.

Anonimowy pisze...

dalej jest szczęśliwa podobno, i zamierza tak byc aż do szczęśliwego końca...
tylko internet skowycze u furtki i nie wpuszczają go, nie wiem dlaczego.

Anonimowy pisze...

Wobec takich wyjasnien czekamy cierpliwie. Internet niech poskowycze jeszcze troche, moze go ktos uslyszy..