sobota, 22 listopada 2008

Ratując prosionki

Pierwszy paroksyzm zimy zastał nas z piwnicą pełną olchowych kłód i szczap. Pryzmę drewna sukcesywnie zmniejszamy, paląc skrzętnie w naszym cudownym piecu, wspomagającym ogrzewanie gazowe. Ja to bardzo lubię i chętnie robię - czuję się wtedy prawie jak na harcerskich obozach, na których zawsze w czasie służby w kuchni starałam się załapać na palenie w piecu.
Pryzmę drewna lubią też, oczywiście, prosionki (porcellio scaber). Prosionki na pewno każdy zna, chociaż pewnie nie każdy z nazwiska - to te małe, ciemnoszare, wielonogie robalki o owalnych pancerzykach; gnieżdżą się pod kamieniami, pniami, w ziemi - ogólnie tam, gdzie ciemno i wilgotno. W sągach niewysuszonej olchy też.
Niejednokrotnie więc zdarza mi się, że ładując drewno do pieca, natrafiam na prosionki łażące sobie bez najmniejszego poczucia zagrożenia po kłodach. I je zawsze ratuję. Chociaż nie lubię ich.
- Idźże - mówię oschle do prosionka - najchętniej daleko od mojej piwnicy, ale na razie przede wszystkim daleko od ognia, okej?
- Jasne, dzięki, nie ma sprawy - odpowiada zapewne prosionek, rusza przyjaźnie czułkiem i odchodzi w pośpiechu, nieświadom mojej niechęci.
A ja zostaję przy piecu i znowu się sobie dziwię, czemu - nie cierpiąc tych stworów z całej duszy - jakoś nie mogę znieść myśli, że się żywcem spalą.
Może dlatego, że są takie brzydkie i ciche.
Może dlatego, że mi się wydaje, że stworzenia brzydkie i ciche coś w sobie kryją.
Może dlatego, że mi ich szkoda - nie dość, że są brzydkie i ciche, to jeszcze miałyby tak umierać paskudnie.
A ciekawe czemu bym się przyglądała, co bym kontemplowała, gdybym była piękna i pewna siebie?

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

jesteś piękna i pewna siebie /i nie licz na to, że Ci powiem "mój prosionku"/!

Anonimowy pisze...

Silene, jesteś piękna, utalentowana i masz dobre serce - właśnie dlatego ratujesz prosionki. (A FUJ!! nawiasem mówiąc. Ale też nie byłabym w stanie piec ich żywcem)

S. pisze...

Bardzo dziękuję :) Jakkolwiek nie chodziło mi koniecznie o to, żeby mnie ktoś pocieszał,że nie jestem prosionkiem :) Można powiedzieć, że do własnego wyglądu mam mniej więcej dystans, i to chyba najlepsze, co mogę mieć, ale nieustannie mnie ścigają refleksje prosionkowe, i naprawdę bym chętnie wiedziała, czy będąc kim innym, niż jestem, zyskałabym czy straciła. Czy - i co :)

Anonimowy pisze...

Silene, nie wypowiem się o zewnętrzu bom niekompetentna w tym względzie (nie widziałam Cię na oczy po prostu:) ), ale sądząc z tego, co czytam duszę masz przepiękną i serducho przecudne, tak więc nie zastanawiaj się co by było gdybyś inna była bo masz nie być. O!

Anonimowy pisze...

w każdym razie świat by stracił, gdybyś była nie taka...

Anonimowy pisze...

Czytam od dawna - z kątka..;)A że w kątku z czytaniem całkiem mi dobrze, więc i cicho sobie siedzę. Tym razem jednak nie zdzierżyłam. Niby dlaczego miałabyś kontemplować co innego, CZUJĄC się piękniejsza, niż się czujesz? Wszak uroda - lub jej brak - to sprawa li i jedynie gustu, a z tym się nie dyskutuje...to co Ty ganisz, dla innych może stanowić niedościgły wzór. Zadowolonych ze swojego ze-wnętrza jest doprawdy garstka! I nie ono tak naprawdę decyduje o we-wnętrzu. Tylko ta iskra, która w Tobie tli się na tyle mocno, że nie ma znaczenia jak pewna siebie jesteś, ani jak swoje ze-wnętrze odbierasz. W koronie Miss World na głowie ratowałabyś życie prosionka. Bo taka jest Twoja dusza...

Anonimowy pisze...

Olgo, jestes piekna i pieknie piszesz, i badz tak pewna siebie, jak na to zaslugujesz !
I przestan spac oblozona malymi chlopcami ! To zle robi na malzenstwo !

Topolowka

S. pisze...

Yyy... Bardzo dziękuję - ale naprawdę nie pisałam tego w jakiejś depresji czy coś. Kochani jesteście :)

A co do małych chłopców... Nieprawda. Nie robi źle na małżeństwo. Przynajmniej nie na to. Wiedziałby to ten, kto miałby niepowtarzalną okazję przespać noc koło mojego męża i obudził się, podduszony, zgrzany, przewalcowany i skopany na bok, z poduszką na głowie... nie, nie w szale, tylko przez sen tak robi :) Trwałość małżeństwa należy z moim mężem uprawiać, kiedy nie śpi. Zdecydowanie.
A oprócz tego, mali chłopcy i tak przypełzają, chce się czy nie...