środa, 14 kwietnia 2010

Dylemat

Mój piosenkowy repertuar jest bardzo obszerny. Śpiewam szanty, piosenki harcerskie, dziecięce, patriotyczne, religijne, kabaretowe, musicalowe, poezję śpiewaną, no, mnóstwo tego jest. Na jakimś etapie nieprzytomnego przeszukiwania pamięci, no, tylko sennością da się to jakoś może wytłumaczyć, przypomniałam sobie sam refren "Wizji szyldwacha" (melodia znana lepiej z "Rycerzy trzech" Elity) i solennie go odśpiewałam Karolowi, zupełnie nie przewidując, gdzie mnie to zawiedzie.
- Co to są ułani spod Samosierry? - spytało mnie dziecko, więc opowiedziałam mu zwięźle i w tym momencie zobaczyłam błysk w oku mojego syna:
- Polacy są najodważniejsi, prawda, mamo? - spytał mnie entuzjastycznie.
A mnie w tym momencie zrobiło się zimno. Stchórzyłam i odpowiedziałam:
- No, zazwyczaj tak, jakkolwiek nie zawsze najrozsądniejsi.
I teraz tak sobie myślę, co człowiek powinien robić: uczyć dziecko tego patriotyzmu, a potem patrzeć, jak idzie na jakąś cholerną, zapewne cudzą, głupawą wojnę? Czy nie uczyć i o coś go uczynić, ważnego, uboższym? Przysięgam, że nie wiem, i przysięgam, że jak nie cierpię Mickiewicza, tłucze mi się po głowie:
"O matko Polko! źle się syn twój bawi!..."

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Z każdej notatki można byłoby zrobić coś większego. Nie wiem co bardziej cenić: czy myśl czy język?
Oczywiście pozwoliłem sobie na mały napad dumy.
Ojciec.

Chuda pisze...

Patriotyzm w wersji "złożyli młode życie na ołtarzu Ojczyzny" był dla mnie piękny i wzruszający, gdym dziewczęciem młodym była i - czysto teoretycznie, chwała Bogu! - sama mogłabym wziąc udział w Powstaniu Warszawskim. Odkąd jestem matką, ten typ patriotyzmu budzi mój największy sprzeciw i zrobiłabym wszystko - podkreślam, wszystko! - żeby uniemożliwić dziecku pójście na wojnę.

Anonimowy pisze...

W odpowiedzi na dylemat Ojca - myśl lepsza czy język? U Silene jedno i drugie jest na bardzo wysokim poziomie, więc naprawdę czas najwyższy na napisanie i wydanie książki. Słyszysz Silene?
Twoja Żyjąca Długo i Prosperująca

Anonimowy pisze...

A skąd ta niechęć do Mickiewicza?

Anonimowy pisze...

starsze dziecko wychowałam z myślą " w życiu go do wojska nie dam i na żadną wojenkę nie puszczę"

efekty takie sobie

w sensie że niezaangażowany i bez idei przewodniej.

wojna wojną, oczywiście że niefajna i jestem cała na nie

ale zmierzam do tego że do własnych dzieci warto przykładać miarę ogólnoludzką tj szanowac w nich te zachowania i postawy, które szanujemy u innych ludzi.
a bez idei, takze tej za którą człowiek gotów jest oddać życie, to chyba raczej trudno.

porównywalne do pójścia na wojnę [ Zakładam że słuszną, o ile takie w ogóle istnieją] jest skoczenie do rzeki na pomoc tonącemu. wyciagnięcie dziecka z płonącego domu, obrona napadniętego itp.

co myślec o dziecku, które w takiej sytuacji wstrzymało się z działaniem [co myśleć i jak żyć, oczywiście już po tym jak opadną nam emocje i odetchniemy z ulgą, ze to nie nasz syn się utopił, czy został skopany na śmierć]

podzieliłam się WĄTPLIWOŚCIAMI bo tak jak Ty nie wiem co lepsze ;)
pozdrawiam
agnieszka

S. pisze...

Dlaczego nie lubię Mickiewicza?
Ach, to temat na osobną notkę.
W uproszczeniu można ograniczyć rzecz do stwierdzenia, że radykalnie wolę kąśliwego "Kordiana" od patetycznych "Dziadów".

Panterka pisze...

"Przestańmy własną pieścić się boleścią,
Przestańmy ciągłym lamentem się poić.
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią
Mężom przystoi w milczeniu się zbroić

Lecz nie przestajmy czcić świętości swoje
I przechowywać ideałów czystość
Do nas należy dać im moc i zbroję
By z kraju marzeń wyszły w rzeczywistość."

Anonimowy pisze...

Żono zamiast śpiewać dziecięciu pieśni o bohaterskich Polakach lepiej zastosuj moją metodę - zasypiaj jako druga - bo ja palmy pierwszeństwa nie oddam :)
Mąsz

Anonimowy pisze...

O jak milo, ze jeszcze ktos zna te piosenke, co dziecieciem bedac sie jej nasluchalam; myslalam, ze juz tylko ja ja pamietam.
Uczyc dziecko patriotyzmu, uczyc, a zdrowego sceptycyzmu to on sie w Waszej rodzinie juz samo nauczy.
Topolowka