wtorek, 6 grudnia 2011

Dreszcz

Przeżyłam najprzyjemniejszy dreszcz, jaki może się chyba zdarzyć matce. Ha! Karol studiował książkę o Rzymianach i doszedł do raczej stylizowanych wizerunków rozmaitych gladiatorów. Przeczytał starannie opisy i wszystko, przyglądał się przez chwilę, po czym ruszył do biblioteczki.
- Czegoś szukasz? - spytałam, przyznaję, z roztargnieniem, a moje dziecko popatrzyło na mnie tymi wściekle bystrymi oczami, które nie zaznały jeszcze edukacji szkolnej, i odpowiedziało mniej więcej tak:
- Znalazłem tu coś takiego, co muszę koniecznie sprawdzić w innych książkach. Nie zgadza mi się opis i muszę zdecydować, w której książce o Rzymianach jest lepszy.
No więc on już robił takie rzeczy, i owszem, ale nigdy mnie jeszcze nie uderzyło z taką siłą zrozumienie, że mój syn porównuje źródła informacji. Co więcej, że nie przyjmuje po prostu przeczytanego tekstu tak, o, bezkrytycznie - on chce podjąć świadomą decyzję, które ze źródeł uznać za bardziej wiarygodne. Kurczę, na własne oczy widziałam, jak dorośli się na tym wykładali. No więc chrzanię to, zachowuję się jak klasyczna zaślepiona matka, ale jestem z Karola dumna - taka dumna, że w moim bibliotekarskim sercu, znękanym kontaktami z tyloma ludźmi, traktującymi informację na wiele okropnych sposobów, panuje wiosna, festiwal świateł i karnawał w Rio. No.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

"ruszył do biblioteczki"! Ha! ta "biblioteczka" zajmuje kilkanaście metrów kwadratowych...

b.,zapiski pisze...

nie anonimowy, to pomyliłam się ja, babcia Karola, tak samo dumna z niego.

supełek pisze...

Obie Panie macie powody do dumy. Ba! Usprawiedliwionym byłby nawet akt skrajny (czyt. pęknięcie). Tak , tak to się nazywa WYCHOWANIE. KTOŚ musiał Karolowi wskazać ścieżki wędrówek pomiędzy źródłami, choć to stwierdzenie w najmniejszym stopniu nie odbiera Młodemu Człowiekowi chwały za wykorzystywanie wskazówek w praktyce. Gratulacje dla całej Rodziny. I prośba, żebyś częściej wychylała nos z Kątka z Książką, by podzielić się z nami swoimi refleksjami. I powodami do dumy też:)