Ależ to było niesamowite przeżycie. Robiłam sobie właśnie kawę, Paweł i Mama siedzieli przy stole, Karollo wdrapywał się na krzesło. I naraz, zupełnie bez ostrzeżenia, mój synek zaśpiewał ślicznie:
- Lili lili laj - moje dzieciąteczko,
Lili lili laj - śliczne paniąteczko.
Rzecz jasna, gość by jeszcze pełnego tekstu nie wyśpiewał i trzy czwarte wymyślił, a i linia melodyczna nieco mu się rozjechała, ale i tak zamarliśmy wszyscy bez ruchu, oczarowani, bo kolęda była absolutnie rozpoznawalna, a lili laj jak najbardziej prawidłowe i ach, jaka jestem wściekle dumna.
Karollo już ponad pół roku temu nucił sobie "aaa, kotki dwa" (a właściwie "aaa, oji ja"), ale tym razem to było całkiem znośne śpiewanie. W związku z tym musiałam, no po prostu musiałam włączyć Tryb Obłąkanej Mamuśki i się pochwalić :).
3 komentarze:
Oj! ^^
Aż wzięłam i się wzruszyłam. Na dodatek to moja ulubiona kolęda :))
"Mój" Kubuś co prawda rozumie wszystko, ale zanim coś powie (poza mama, tata, baba itp), trochę jeszcze czasu minie... Ale niedawno nauczył się odgłosów gawronich. "Jak robi gawron?" "Krrrraaaa!". I to "R" jest zupełnie wyraźne :)
Pozdrawiamy i gratulujemy ślicznej świątecznej niespodzianki :)
tonie jest tryb szalonej mamuśki
to tryb:
" na chłodno i w pelni obiektywnie stwierdzam, że mój syn jest najwspanialszą osóbką na świecie"
:)
mam to samo ;)
łaczę się w zachwycie :)
Prześlij komentarz