piątek, 22 maja 2009

Dejbajdej

Sama nie zauważyłam, ile przeleciało czasu - napisałam ze dwie notki, nie nadające się do publikacji ze względu na niski pod każdym względem poziom, przemyśliwuję nad jedną o Grubej Babie, jedną o tolerancji i jakąś taką, którą bym się dopisała do wspaniałej i buntowniczej notki Chudej, czasem bym coś szybkiego i błahego chyłkiem opisała, a tu już jutro, a tu już przyszły tydzień. Plewię, przycinam, ubieram, gotuję, zamiatam, usypiam, opisuję książki, przyglądam się, kocham -
Życie mi się jakoś tak rozpędziło, aż widzę, jak furczy miesiąc za miesiącem. A lata dzieciństwa wydają mi się ciągle jakąś nieogarnioną, gigantyczną czasoprzestrzenią. Jeśli starość ma polegać na tym, że do przodu furczy coraz bardziej, a z tyłu coraz bardziej zieje, a na domiar złego jeszcze grozi wieczność z góry i z dołu, to, tego... no, właściwie to nic, hehe.

Może ta notka, chociaż jakby o niczym, mnie jakoś zdyscplinuje. I w końcu muszę coś znowu zrobić ładnego tymi ręcami, bo ileż można.

3 komentarze:

b. pisze...

co jest - bardziej plewisz niż kochasz?

S. pisze...

Nie, ustawiłam w odwrotnym porządku :)

Unknown pisze...

Coś ładnego zrób koniecznie! Sama, jako niekonsekwentna marzycielka, której najczęściej ciężko przełożyć myśli na czyny (a robić to regularnie i wydajnie to dopiero "challenge"...) bardzo chętnie namawiam innych do działania, tworzenie, sprawiania, by stawało się "nowe".

"Jeśli starość ma polegać na tym, że do przodu furczy coraz bardziej, a z tyłu coraz bardziej zieje, a na domiar złego jeszcze grozi wieczność z góry i z dołu, to, tego... no, właściwie to nic, hehe"
Bardzo zgrabnie ujęte :).