piątek, 6 listopada 2009

Netrepko

Puściłam dzieciom bajeczkę jakąś na komputerze i, przyznaję, odeszłam od nich na moment w celu wyciągnięcia prania z pralki. Wyciągam więc sobie pogodnie, aż tu nagle za drzwiami rozbrzmiewa jakże znajomy początek "Libiamo ne'lieti calici" z Traviaty.
Pobladłszy, cisnęłam kłąb rajstopek w czeluście bębna i rzuciłam się do moich dzieciątek. Zastałam synów zasłuchanych i wpatrzonych w Annę Netrebko, gnącą się w czerwonej sukience na równie czerwonej sofie, w otoczeniu samców.
- S-s-skąd żeście to wzięli? - spytałam, osłupiała.
Karol odwrócił się do mnie z roztargnieniem.
- No wpisałem sobie w Google - mruknął i powrócił do kontemplacji.
- Co wpisałeś?? - rzuciłam się do komputera i zerknęłam w okienko Google'a.
A to, co tam przeczytałam, doprowadziło mnie do potrójnej ekstazy: jako matkę, jako profesjonalistkę i jako melomana.
Opera, było tam napisane, i: netrepko.
Jako zazdrosna kobieta, oczywiście, zostałam ugodzona w samo czarne od jadu serce, nieprawdaż.

Ale ja w ogóle nie mam z nimi łatwo. Ogólnie nie ma na co narzekać: to fantastycznie, że mam dzieci, które potrafią z przejęciem i bez momentu dekoncentracji słuchać całego "Addio di passato", a na moje głupie:
- Ale to przecież smutne! - odpowiadać, jak Karollo:
- Ale bardzo piękne.
Jednakże. No jednakże :)
Otworzyłam pewnego razu skrzyneczkę z szyciem i cerowałam sobie, więc moi synowie oczywiście zaczęli w niej buszować. Karollo wyciągnął mój czerwony sztuczny kwiat i zaproponował:
- Przypnij sobie mamo, jak ta pani.
- Która pani? - spytałam nieuważnie.
- No, ta pani, którą kocha tatuś.
Zanim mnie odpowietrzyło, i zanim się zorientowałam, o co idzie, minęło kilka doprawdy pełnych konfuzji chwil.
Cóż.
Jeśli akurat w ten sposób mają zamiar wdrapać się do świata muzyki, to niech im będzie.

6 komentarzy:

Orion pisze...

Wyobraź sobie moje zaskoczenie, kiedy wyję sobie w pokoju Kaczmarskiego czy Dyjaka a gdy kończy się piosenka młodszy brat (lat 8) prosi, żebym puścił jeszcze raz. Nieważne, że nie rozumie tekstu, ale dzieci chyba mają w sobie coś, dzięki czemu poznają dobrą muzykę :)

Pozdraiwam
Orion

b. pisze...

no tak, następni wprzęgnięci do powozu divy, dziadkowie, ojcowie, synowie...
Nic nam sierotkom nie pozostaje, tylko Erwin Schrott
http://www.youtube.com/watch?gl=PL&hl=pl&v=FnJNy0iEQtE

Beem pisze...

Pełna ekstaza - dla Twojej notki, ale także dla wskazówek b.:) podwójnie usatysfakcjonowanam.

Anonimowy pisze...

"No, ta pani, którą kocha tatuś"

:)))

roześmiałam się serdecznie, głośno, budząc dom (02:19)

dziękuję, silene i za anegdotkę i za bloga :)

a!:) ja też w powoziku, niestety ( albo i stety):)

Cyganeria wiosną, "w Widniu", panie tego, zaprzęgać!

pozdrawiam:)

Ania pisze...

No popatrz, u nas tatuś kocha tą samą panią :)
A czy Twoi mężczyźni wiedzą (bo moi niestety tak), że Ta Pani ma swój własny kanał na youtube, gdzie odpowiada na pytania fanów?

Aczkolwiek muszę przyznać iż "Mamusiu tobie byłoby ślicznie w tej czerwonej sukience" znacznie poprawia humor :D
Michu nucący o 7 rano w tramwaju "Sempre libera" już mniej...

A na marginesie to jestem pełna podziwu dla uzdolnień komputerowych Karola :)

Chuda pisze...

Nasz Mąż i Ojciec ogląda w sieci po nocach zasilacze do Atari. Nie wiem, która namiętnośc bardziej niebezpieczna, ale pozdrawiam Cię gorąco :)